Przegląd Prasy.
VIP
Dołączył: Wto Sie 16, 2005 17:29 Posty: 1697 Skąd: --
|
Wysłany: Czw Paź 02, 2008 11:38 Temat postu: Dom na Okęciu sprzedany z lokatorami |
|
|
Dom na Okęciu sprzedany z lokatorami
Sześć lat obietnic, a na koniec wyprowadzka na bruk - tak mogą skończyć się potyczki mieszkanki Włoch z urzędnikami, którzy od lat obiecują jej przydział nowego mieszkania.
- Nie wiem, dokąd mam iść i gdzie będę mieszkać od stycznia - mówi Alicja Sulejewska, która zajmuje jedno z mieszkań w domu przy ul. Sabały 4 na Okęciu. Jest jedną z ostatnich lokatorek - większość już dawno się wyprowadziła. Uciekali przed wilgocią i grzybem, który zżera od środka zbudowany w 1938 r. dom. Nie inaczej jest w mieszkaniu pani Alicji. Inspektorat sanitarny stwierdził "obecność czarnych wykwitów na sufitach i przy powierzchni podłogi we wszystkich pomieszczeniach". Mieszkanie w takich warunkach zagraża zdrowiu.
- Nie mam ogrzewania i ciepłej wody. Zimą mogę się ślizgać po podłodze, bo na zmianę jest błoto albo szron - opowiada pani Alicja. Nie stać jej na porządne ogrzewanie grzejnikiem na prąd - rocznie rachunki wynoszą ponad 6 tys. zł.
O zamianę komunalnego lokalu należącego do urzędu Włoch pani Alicja starała się od 2004 r. - Do urzędników chodzę już drugą kadencję. Od wszystkich słyszę to samo - że dzielnica da mi lokal, tylko trzeba poczekać. Albo że wykupią dom od prywatnych właścicieli, którzy odzyskali go po reprywatyzacji, potem go wyremontują i urządzą w nim lokale komunalne. W wydziale zasobów lokalowych powiedzieli, że już starają się o wykup domu. I znowu kazali czekać. Ale ja nie mogłam czekać, bo ten dom się sypie, a grzyb zżera mi ubrania - mówi pani Alicja.
Właściciele budynku przy Sabały 4 proponowali dzielnicy jego wykupienie, ale przygotowania do niego "stanowią długotrwały proces związany z szeregiem wymogów formalnoprawnych". Tak napisali urzędnicy. "Długotrwały proces" tak zniecierpliwił właścicieli budynku, że w 2007 r. sprzedali go na wolnym rynku wraz z lokatorami. Kupiła go spółka Elbud, która przy Sabały 4 urządziła hotel robotniczy. W styczniu poinformowała, że lokatorzy mają rok na znalezienie nowego mieszkania i wyprowadzkę. Pani Alicja znowu zaczęła pielgrzymki do urzędu dzielnicy. - W końcu wiceburmistrz Jerzy Kowaliszyn powiedział mi, że nic od nich nie dostanę, bo mam za duży metraż, 1100 zł emerytury i zameldowanego w mieszkaniu syna, który pracuje - skarży się nasza czytelniczka. W lutym Elbud prosił włochowskich urzędników o przekwaterowanie lokatorów. Również bez skutku.
Zdesperowana pani Alicja poszła do Fundacji Helsińskiej, która wysłała list do wiceburmistrza Kowaliszyna. "Organy samorządowe powinny podjąć działania przeciwdziałające dalszemu użytkowaniu lokalu w stanie zagrażającym zdrowiu" - napisał w nim Adam Bodnar, prawnik z Fundacji. Pismo doczekało się odpowiedzi: "Rozumiem, że nowa rzeczywistość przeraża mieszkańców, lecz nie obliguje dzielnicy do zapewnienia innych lokali" - stwierdził Jerzy Kowaliszyn.
Tymczasem pani Alicja odlicza dni do styczniowej wyprowadzki. - Nie mam dokąd pójść - rozkłada ręce. Wciąż będzie starać się u urzędników o mieszkanie. - A my będziemy przyglądać się sprawie - zapowiada Adam Bodnar.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna 2008-10-01 |
|